Ceremony

Wczoraj miałam okazję uczestniczyć w ceremonii zaślubin mojej przyjaciółki ze studiów. Z dumą mogłam patrzeć na ten piękny obrazek, jaki tworzyła - już ze swoim - mężem. O dziwo w ogóle nie było widać u niej przejawu stresu. Z resztą, oboje byli uśmiechnięci i wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Na ich twarzach uśmiech nie schodził z ust. Oczywiście nie był to ten uśmiech z rodziny sztucznie przyklejonych ;)



Duży plus i chwała Pannie Młodej za dodatki! Miała ze sobą torbeczkę, zrobioną własnoręcznie ozdobę przypiętą do włosów oraz pantofelki w swoim ulubionym (fioletowym) kolorze. Wyglądało to świetnie! Uwielbiam ludzi, którzy nie kierują się wyłącznie stereotypami. A że świeżo upieczona małżonka ma ciemne włosy, fiolet bardzo jej pasował :) 



Podobał mi się również kościółek - położony był przy jeziorze, w pięknym i klimatycznym miejscu. Dzięki temu już na początku ludzie wprowadzani byli w atmosferę ślubu - i tego co w nim najważniejsze - miłości, wierności i romantyczności. Takie miejsce jest zdecydowanie lepsze i bardziej odpowiednie, niż centrum miasta i zgiełku :) 

Na ślubie miałam okazję poznać pierwszą kobietę spotkaną przeze mnie osobiście z takim podejściem do ślubu! Mianowicie: dla niej jest to sztampa, robiona dla rodziny no i najbliższych, stres i duży wydatek. I wcale nie rajcowało ją kupowanie i szukanie sukni ślubnej. (Tak, ona jest już po ślubie). Do tej pory spotykałam się z dziewczynami, które marzą o ślubie, włożeniu białej sukienki i przeżyciu tej niepowtarzalnej chwili. Nawet wymuszały mniej lub bardziej zaręczyny lub nie dawały spokoju partnerowi, jeżeli chodzi o ten temat. Osobiście uważam, że na każdego przyjdzie czas - prędzej czy później, więc skoro trzeba czekać, to tak już musi być. Para młoda z postu była ze sobą od dziewięciu lat! Więc tym bardziej myślę, że są naprawdę dobraną parą. To było po prostu widać! :) Co Wy myślicie na ten temat? Jesteście już "po", a może przed? :)


Outfit: moro jacket - Clockhouse  |  white top - h&m  |  shoes - ccc  |  leggins - Cropp  | bag - Mohito
scarf - Mohito  | glasses - no name  |  belt - vintage


fot. Maciej Michalak

Komentarze

  1. Bardzo fajna narzutka. Życzę przyjaciółce duzo szczęścia na nowej drodze życia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie robienie ze ślubu największego cyrku w życiu jest chore, durne i dziecinne.
    Znam ja takie panny, co to już od osiemnastego roku życia marzyły o ślubach, z każdym chłopakiem się zaraz zaręczały, sale rezerwowały, wydatki poczyniały... a potem bum, zrywały zaręczyny, kolejnego faceta poznawały i od nowa polska ludowa.

    Do szału doprowadza mnie też zamęczanie mnie przez inne znajome, które co prawda pierwszy raz plany weselne i ślubne snują, ale już rok przed kupują suknie, wybierają fotografów, dzielą się ze światem wizjami serwetek, balonów, dań, oprawy muzycznej... no do ch*** wafla, że przeklnę - na pokaz ten ślub, czy dla nich?
    Nie rozumiem - ślub to jest przede wszystkim duchowe przeżycie, nie piękna oprawa, nie fajerwerki i nie najbardziej wyszukany tort na stole są wtedy ważne.

    Nie potrafiłabym też dobrze się bawić wiedząc, że wkraczam w ten nowy etap życia z kredytem za wódkę wypitą przez niezbyt lubianą część rodziny i girlandy pod sufitem.

    Każdy ma swoje priorytety - moje są inne ;)


    Bardzo fajnie wyglądasz!
    Wyszło miejsko, młodzieżowo bardzo i charakternie.
    Torba jest super!
    I buty, buty nawet jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że każdy wie, czego chce ;) Bardzo dziękuję za opinię!
      Co do torby i butów - miłość od pierwszego wejrzenia :D
      Joasia

      Usuń
  3. Piękny opis fioletowych dodatków i miejsca :)
    K.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty